Oto zapis live’a, na którym Natalia Pawelska rozmawiała z Moniką Piotrowską – prezeską Fundacji Ogólnopolskiego Centrum Zaburzeń Odżywiania (OCZO). Tematem rozmowy były zaburzeniach odżywiania w sporcie. Podczas rozmowy skupiłyśmy się na tym czym są i skąd się biorą zaburzenia odżywiania, na co warto zwracać uwagę, aby dbać o siebie i zdrową relację z jedzeniem, a także co zrobić, jak zauważasz u siebie lub znajomych coś niepokojącego.
Jeżeli z jakichś powodów wygodniej Ci czytać, niż wysłuchać naszej rozmowy, ten tekst jest właśnie dla Ciebie.
Natalia: Cześć, witam serdecznie na pierwszym live dotyczącym zaburzeń odżywiania w sporcie. Jest to live wyjątkowy, dlatego że pierwszy raz mamy okazję mieć gościa z zewnątrz. Monika jest prezeską Ogólnopolskiego Centrum Zaburzeń Odżywiania, psychoterapeutką poznawczo-behawioralną. Myślę, że to, co warto podkreślić tutaj, to że robicie naprawdę niezłą robotę w mediach społecznościowych. Widzimy też, że działacie w różnych miastach – można się do Was zwrócić we Wrocławiu, Łodzi, Poznaniu, Bydgoszczy i Gdyni. Super jest też opcja działania online. Bardzo się cieszę, że zgodziłaś się przyjąć zaproszenie i dziś ze mną trochę porozmawiać o tym, jak wygląda sytuacja, jeśli chodzi o zaburzenia odżywiania w sporcie. Wykonujecie bardzo dobrą robotę i myślę, że mogę śmiało odwołać naszych słuchaczy do waszych mediów społecznościowych, bo tam naprawdę dużo tej wiedzy jest.
Monika: Dziękuję Ci bardzo! Ja Was też wszystkich zapraszam do nas na Instagram oraz na Facebooka. Ale jesteśmy tutaj przede wszystkim po to, żeby nie reklamować OCZO, tylko rozmawiać o zaburzeniach odżywiania w sporcie. Jeszcze raz dziękuję za zaproszenie. To jest jeden z moich celów, żeby również w tym obszarze mówić o zaburzeniach odżywiania. (Mówiąc „w tym obszarze” mam na myśli wśród sportowców). Bo my w gabinetach doświadczamy już tego ostatniego etapu. Czyli tego, gdy ktoś zaczyna chorować na zaburzenia odżywiania, a wcale być może do tych gabinetów nie musiałyby osoby uprawiające sport trafiać. Albo trafiać w takim stanie poważnym.
Natalia: Dobrze, że zaczęłaś już ten temat. Zaburzenia odżywiania – dzisiaj, przez kilkadziesiąt minut, myślę, że przedstawimy go naszym słuchaczom. Ja też będę uważnie słuchała, co będziesz mówiła w tym temacie, jak to wygląda w sporcie. Chciałabym zacząć od podstaw. Jeżeli można prostymi słowami – oczywiście w dużym skrócie, bo to jest obszerny temat. Ale, żeby powiedzieć, czym są zaburzenia odżywiania i co warto, żeby o nich wiedzieli zawodnicy, trenerzy czy rodzice.
Zaburzenia odżywiania – co warto o nich wiedzieć?
Monika: Gdy mówimy o zaburzeniach odżywiania, to myślimy o całym dużym worku różnych zaburzeń. Ich wspólną cechą będzie nadmierna koncentracja na jedzeniu, wyglądzie oraz na kontroli tych dwóch obszarów. Czyli kontroli tego, jak wyglądam, oraz tego, jak wygląda moje jedzenie, ile jem. I to będzie taki element wspólny niezależnie od tego, jaki typ zaburzeń odżywiania dotknie danego człowieka. I gdy mówię już o tych typach, to pozwolę sobie trochę więcej o tym powiedzieć.
Gdy mówimy o zaburzeniach odżywiania, to myślimy stereotypowo najczęściej o anoreksji i bulimii. Czyli o takich zaburzeniach odżywiania, gdzie jedno z nich (czyli anoreksja) jest często związane z bardzo niską masą ciała, czy po prostu takim bardzo silnym dążeniem do tego, żeby mieć niską masę ciała. W związku z tym osoba chorująca na anoreksję podporządkowuje dużą część swojego życia do tego, żeby tę niską masę ciała osiągnąć. Na przykład: je mniej, niż potrzebuje. To nie znaczy, że to musi być osoba, która je 800 kalorii. Jasne, to też będą takie osoby. Ale to mogą być osoby, które np. kiedyś jadły 3 tysiące, bo takie miały zapotrzebowanie ze względu na przykład na dyscyplinę sportową, którą uprawiały. A teraz zaczynają jeść 2 tysiące – czyli o wiele, wiele mniej.
Osoba, która choruje na anoreksję, np. stosuje tylko restrykcyjną dietę. Ale może też tak być, że będzie wykorzystywała ćwiczenia fizyczne do tego, żeby jeszcze bardziej spalać kalorie i chudnąć. W swoim żywieniu będzie miała takie swoje różne sztywne – czasem mniej, czasem bardziej – zasady co do tego, jak można jeść, kiedy można jeść, ile można jeść, co jest produktem zdrowym i w porządku, a co nie jest produktem zdrowym i w związku z tym nie będzie można go jeść.
Kolejnym zaburzeniem, które trochę się wiąże z anoreksją, to bulimia. One się wiążą w takim miejscu, jak lęk przed przytyciem. Czyli zarówno osoba, która choruje na anoreksję, jak i osoba, która choruje na bulimię, będzie odczuwała lęk przed przytyciem. Natomiast osoba, która choruje na bulimię, może niekoniecznie mieć zawsze restrykcyjną dietę. Bardzo często tak jest, że wśród osób chorych są osoby o normalnej masie ciała. I nie zobaczymy tu wychudzonej dziewczyny, która nie ma siły. Natomiast możemy zobaczyć zupełnie klasycznie wyglądającego człowieka. Jednak w jego żywieniu i przez jego koncentrację na wyglądzie i jedzeniu pojawiają się momenty, kiedy je za mało. A potem ma napady objadania.
Polecamy: Czy wrażliwość w sporcie to słabość?
To są takie napady objadania, które my, specjaliści od zaburzeń odżywiania, nazywamy obiektywnymi napadami objadania. Czyli takim napadem objadania, który – gdybyśmy go nagrali – to każdy z nas tutaj zgromadzonych by wiedział, że to jest napad objadania. I że to jest znacząco więcej, niż ta osoba – i osoby w podobnym wieku, podobnym wzroście i podobnej masie ciała – będą jadły. Teraz sobie myślę też o sportowcach – jasne, że oni jedzą więcej niż standardowy człowiek, który nie jest sportowcem.
Natomiast napad objadania to będzie taka sytuacja, w której ten sportowiec je o wiele, wiele więcej niż normalnie, w podobnej sytuacji. Ma też przy tym poczucie braku kontroli czy nawet takiego braku świadomości w trakcie momentu jedzenia tych dużych ilości. Po takim momencie jedzenia przychodzi właśnie lęk przed przytyciem, poczucie winy, wstyd, a zarazem złość na siebie. No i postanowienie poprawy, czyli postanowienie jakiegoś przeciwdziałania skutkom tego jedzenia więcej. No i mamy tutaj pełen wachlarz różnych zachowań. Bo to będą zarówno wymioty, ale mogą być też środki przeczyszczające, czy też moczopędne. Albo kolejny trening, który nie był zupełnie zaplanowany – zupełnie niepotrzebny. Bądź już następnego dnia albo tego samego dnia, zaraz po napadzie, znaczne ograniczenie kalorii. I wszystkie z tych zachowań niestety napędzają organizm do tego, by wywołać kolejny napad objadania.
Natalia: Właśnie, jeżeli mogłabym tutaj się wtrącić na chwilę. Jak opowiedziałaś o kolejnym treningu, to tutaj zapaliła mi się lampka. Mam trochę poczucie, że to się łączy z taką aprobatą społeczną, że ok, kolejny trening, no to fajnie. Wiesz, sportowiec chce więcej, lepiej i stara się, taki profesjonalista. Czy to jest większe zagrożenie w tym obszarze dla sportowców, czy nie? Co wynika z Twojego doświadczenia?
Monika: Myślę sobie, i tak jak też obserwuję, to trochę żyjemy w takim społeczeństwie. Że ktoś, kto jest ambitny, ktoś, kto wymaga od siebie dużo, i osiąga te cele i podkręca sobie trochę standardy, dokręca śrubę, to on jest aprobowany społecznie. Oczywiście nie myślmy o zaburzeniach odżywiania w taki sposób, że zaburzenia odżywiania wywoła jakiś jeden czynnik. Pojawienie się choroby jest zawsze zlepkiem różnych czynników.
Natomiast bardzo często, jeżeli mamy aprobatę i akceptację jakiegoś drugiego człowieka, to my chcemy tę daną rzecz powtarzać. Więc, jeżeli ktoś nam mówi: „Super, że poszedłeś na drugi trening”, a nie dopyta się czy jakoś nie sprawdzi, czym jest spowodowany ten drugi trening albo nawet trzeci, czwarty trening, no to ten człowiek wówczas utwierdza się: „No tak, to było słuszne, schudłem czy też nie przytyłem, jeszcze mnie za to chwalą”. A więc ma podwójne wzmocnienie. To napędza nas, nasz mózg do tego, żeby następnym razem zrobić dokładnie taką samą rzecz.
Zaburzenia odżywiania u sportowców
Natalia: Tutaj kolejne pytanie mi się nasuwa, które może będzie interesujące. Czy w związku z tym u sportowców łatwiej czy trudniej dostrzec jakieś trudności, jeżeli chodzi o zaburzenia odżywiania? Jak wynika z Twojego doświadczenia, z Twojej wiedzy – czy zawodnicy zgłaszają się wcześniej? Czy są w stanie to zweryfikować, czy coś się z nimi dzieje – czy właśnie przez to, że jest ta aprobata albo przez to, że to może trochę być kamuflowane przez te treningi, albo przez to, że w ogóle sportowcy dbają o dietę i sylwetkę – reflektują się późno, że jednak to nie jest zdrowe?
Monika: To jest oczywiście moja obserwacja i moja opinia, ale ja myślę, że jest znacznie trudniej. Ponieważ my uczymy się o świecie i o tym, co jest normą, o tym, co jest OK, na podstawie obserwacji naszego najbliższego środowiska. Czyli jeżeli jesteśmy w środowisku, w którym wszyscy jedzą lewą ręką, to my myślimy, że cały świat je lewą ręką. Zatem, jeżeli ja jestem w środowisku, dla którego ambicja, wytrwałość, układanie sobie treningów, jedzenie zdrowo, czasem doprowadzanie do wycieńczenia organizmu – bo też są przecież takie realia sportowe, że czasem trzeba bardzo zrzucić wagę i jest kilka dni, kiedy przecież prawie że nie jestem w stanie funkcjonować…
Jeżeli ja żyję w takim środowisku, to o wiele trudniej jest mi zauważyć, że coś jest nie tak. Że mam ten obraz rzeczywistości o wiele bardziej zamazany. No bo przecież ona też tak robi, koleżanka z drużyny. On też tak robi, kolega z drużyny. A jeszcze są też tacy trenerzy czy po prostu takie głosy, które to wzmacniają właśnie tą aprobatą. Tak właśnie jest i dochodzi kolejny czynnik: wycieńczanie swojego organizmu czy wymaganie od siebie dużo i osiągnięcie jakiegoś sukcesu sportowego. Wtedy budujemy przekonanie, że to jest słuszne, no bo ja dzięki temu wygrywam.
Natalia: No właśnie. Tak to w tym sporcie jest, że chcemy szybciej, wyżej, dalej. Że chcemy cały czas się poprawiać. I że zawodnicy szukają tych możliwości, gdzie można jeszcze zyskać te ułamki sekundy, centymetry, żeby pokonać rywali. No i czasem obserwuję też w swojej pracy, że szuka się w jedzeniu. I tu myślę, że to jest dobrze, gdy w zdrowym jedzeniu.
Ale kiedy ta granica się zaciera i, tak jak powiedziałaś, kiedy jest ta nadmierna koncentracja na sylwetce i kiedy dochodzą aspekty, że to jedzenie staje się głównym punktem naszego całego dnia, to pewnie to już jest taka sytuacja alarmująca. I właśnie o te sygnały ostrzegawcze chciałabym Cię zapytać. Kiedy przekracza się już ten taki graniczny moment? Między zdrowym dbaniem o siebie, o to, żeby być lepszym w sporcie? A kiedy zaczyna to być choroba? Gdzie zawodnicy mogą sami nawet zauważyć albo zastanowić się, czy nie warto skonsultować tego z kimś?
Polecamy: Mindfulness w sporcie. Jak z teorii przejść do praktyki?
Monika: Ja często z pacjentami swoimi czy osobami, które są w momencie zastanawiania się, czy ja właściwie mam problem, robię takie ćwiczenie. Proszę ich, żeby wypisali obszary swojego życia, obecnie i np. z czasów takich uznawanych za czasy sprzed choroby czy sprzed takiego stanu wątpliwości, czy jestem chory, czy nie. I porównali te okresy. Jakie tam sfery życia były. Czasami w drugim kroku wpisujemy sobie to w koło i robimy taki wykres procentowy. Ile te moje sfery życia zajmowały kiedyś, a ile zajmują teraz. I w trzecim kroku zastanawiamy się, jakie to ma konsekwencje.
Czyli jeśli mi się zwiększył ten trójkąt odpowiadający za jedzenie, to na czym ja straciłem. Jeżeli zwiększyła się moja koncentracja czy jeżeli moja koncentracja zwiększyła się wokół tematu jedzenia i wokół tematu wyglądu. Zaczynam nie mieć czasu albo zaczynam rezygnować z przyjemności, z kontaktów ze znajomymi. Czasem wolę iść na kolejny trening albo pogotować w domu te super zdrowe posiłki i one koniecznie muszą być zdrowe… Ja nie pójdę ze znajomymi na spacer, na kawę, pograć w planszówki. Bo ja dokładnie teraz, tego wieczoru muszę ugotować, bo jak nie, to pojawia mi się lęk bądź jakaś wizja katastroficzna, że jak już przytyję to wszystko będzie na nic.
To to jest na pewno sygnał alarmowy. Jeżeli ja zaczynam zauważać, że zmiana mojego harmonogramu, która wpływa na zmianę moich posiłków czy godziny posiłków, powoduje we mnie o wiele większy poziom stresu niż kiedyś. O wiele więcej myśli na temat tego, że ja tego nie mogę zrobić. Albo wiele więcej wyobrażeń, co to się stanie, kiedy ja to zrobię, to też jest sygnał alarmowy. Jeżeli ja zauważam w swoim zachowaniu wokół jedzenia coraz większą sztywność. Czyli, że jeżeli ja sobie zaplanowałam czy zaplanowałem, że będę w tym tygodniu jadła to i to, a mi się to zmienia i to mnie zaczyna poruszać emocjonalnie i to jakoś zakłóca mój sposób myślenia i spokój, to to też jest sygnał alarmowy. Kiedy jedzenie zaczyna nam zabierać coraz więcej czasu.
Czyli kiedy my więcej na ten temat myślimy, więcej zajmujemy się planowaniem jedzenia, czy wybieraniem produktów i komponowaniem tego posiłku. Żeby był zdrowy albo żeby był jak najbardziej wartościowy przy jak najmniejszej liczbie kalorii, to to są sygnały alarmowe. Tak samo jak sygnałem alarmowym będzie też to, że kiedy ja coś zjem, to zaczynają mi się pojawiać wyrzuty sumienia. Np. po zjedzeniu jakiejś kostki czekolady, jednego ciastka, które w zasadzie nic nie zmieni. Natomiast w naszym przeżywaniu ono zmienia teraz wszystko diametralnie. To to też jest informacja dla nas, że coś dzieje się niepokojącego.
Natalia: Super! Dziękuję za takie praktyczne wskazówki, jak można w ogóle zacząć myśleć o tym i zastanawiać się nad samym sobą. Czyli, tak jak powiedziałaś, wypisanie obszarów to jest coś, z czym każdy z nas może usiąść. I nawet sam na tę chwilę się zastanowić nad tym, jak to jest. To może być pierwszy bodziec do tego, żeby zgłosić się po pomoc do specjalisty. I zaraz chciałabym też właśnie o tym porozmawiać, jak o tę pomoc prosić, gdzie prosić. Ale zanim, to też dziękuję Ci za te konkretne przykłady. I to, co dla mnie płynie z tego, o czym mówisz, to to, że taki lęk, obawa, może być taką lampką ostrzegawczą. Jeżeli zaczyna się pojawiać i jeżeli zaczyna się pojawiać coraz częściej. Albo nawet nie coraz częściej, ale po prostu jest z nami w kontekście jedzenia, sylwetki, tego co zjemy, albo czego nie zjemy.
Polecamy: Zniekształcenia poznawcze w sporcie. Jak wpływają na Twoje nastawienie?
Monika: Lęk, obawa, ale też złość i poczucie winy. Bo to są emocje, które zwykle nam nie towarzyszą przy jedzeniu. Nie wkurzamy się na siebie, kiedy zaczynamy nie mieć dobrej relacji z jedzeniem. Zwykle nie denerwujemy się na siebie za to, że zjedliśmy cukierek.
Natalia: Tak. I myślę, że to są ważne informacje w kontekście sportu. Bo to dbanie o to, jak jemy, te takie stałe harmonogramy, te posiłki… Ja znam szereg sportowców, którzy korzystają z pomocy dietetyka, i myślę, że to jest super. Dostają też takie przepisy, jadłospisy: co ugotować, co zjeść na śniadanie. To są konkretne produkty i, jak rozumiem, to jest OK i fajnie. Dopóki nie będzie w nas jakoś nie sprawiało, że jeśli tego serka nie dostanę, to ja już nie jestem w stanie nic innego zjeść. Rozumiem, że mówimy o takiej sytuacji?
Monika: Tak, mówimy o takiej sytuacji, w przypadku pracy z dietetykiem. Niby zdrowo i fajnie, i co się w zasadzie można czepiać… Ale jeśli to się zaczyna robić takie sztywne i przymusowe.. Że to musi być dokładnie to, 55 gram, a nie może być 60. I że to musi być dokładnie ten serek, a nie inny. To wtedy myślę, że możemy zacząć to rozumieć jako jakiś tam rozwijający się problem. No bo właśnie, jest też taki temat…
Ja tak zaczęłam o tym worku zaburzeń odżywiania, a znowu powiedziałam tylko o tym, co wszyscy mówią. Czyli anoreksja i bulimia. Ale przy okazji sportowców, bo dotykamy tego tematu, Natalia, teraz, przy okazji sportowców często takim zaburzeniem jest ortoreksja. Czyli takie zaburzenie, którego clue kręci się wokół tematu jedzenia super zdrowo i w ogóle dbania o bycie super zdrowym. Jak to rozpoznać i kiedy jest ta granica między normą a chorobą? To jest dokładnie ta sama odpowiedź, którą dałam kilka minut temu. Jeżeli jem zdrowo i fajnie z dietetykiem, ale to musi być dokładnie to, a teraz na dodatek będę o tym cały czas myśleć albo zawracać głowę innym wokół, że oni też tak mają jeść… No, bo to jest przecież zdrowe, to to już nosi znamiona rozwijającego się zaburzenia.
Emocjonalne jedzenie
Natalia: Super, że wróciłaś do tematu, bo faktycznie – tyle ciekawych wątków poruszamy, że ciężko jest dokończyć jeden temat, który zaczęłyśmy. Pewnie o tym worku z zaburzeniami odżywiania mogłabyś mówić i mówić i live’a całego by nam nie wystarczyło…
Monika: Prawdopodobnie tak, bo przychodzi mi jeszcze do głowy kolejne zaburzenie. Jest nim zaburzenie z napadami objadania bądź chociażby emocjonalne jedzenie. Czyli takie jedzenie więcej pod wpływem emocji. I to jest coś, co dotyka również sportowców. Tego nie widać, bo u osób, które nie są sportowcami, często może tak być. Że to widać, że coś się dzieje, bo masa ciała się zmienia. A u sportowców tego nie ma. Te różne treningi niwelują tę nadwyżkę kaloryczną czy nawet czasem pomagają budować tkankę mięśniową, i jest lepiej w niektórych sportach. Natomiast pojawia się w sytuacjach stresu, jakiejś złości, w sytuacjach po prostu emocjonalnych. Moment, w którym ja reguluję sobie napięcie jedzeniem.
I na to też, myślę, że chciałabym Wam wszystkim zwrócić uwagę. Żeby sobie zobaczyć, jak ja w tych stresujących dla siebie sytuacjach sobie radzę. Po co sięgam? Jedni sięgają po alkohol, inni po jeszcze inne substancje psychoaktywne. Jeszcze inni idą do znajomych, żeby uzyskać wsparcie, czy też korzystają z jakichś relaksacyjnych form zachowań. A jeszcze inni wybierają jedzenie, no bo ono też świetnie na nas działa w taki wyciszający sposób.
Gdzie szukać pomocy przy zaburzeniach odżywiania?
Natalia: Super! Czyli możemy powiedzieć, że trochę domknęłyśmy ten temat. To ja wrócę do tego, o czym mówiłam, że chciałabym teraz poruszyć. Pojawiają się też pytania, za które bardzo dziękuję! Bardzo prosimy o więcej pytań, jeżeli dzisiaj na wszystkie nie odpowiemy, będzie live jeszcze za tydzień. Będziemy starały się zebrać te pytania i pochylić się nad nimi na kolejnym live’ie. A teraz chciałabym wrócić do tej pomocy specjalistycznej. Czyli: zrobiłam sobie taki spis tych obszarów. Widzę, że jednak to jedzenie, sylwetka, dbanie o to, zabiera mi dużo czasu. Dużo więcej, niż chcę, i może wywołuje również emocje z tym związane, które niekoniecznie lubię. I teraz co mam zrobić? Gdzie się udać? Gdzie szukać tej pomocy?
Monika: Mamy dwie drogi. Mamy drogę na NFZ dla tych, którzy z różnych powodów finansowych nie mogą inaczej, i mamy drogę w prywatnym sektorze. Chciałabym powiedzieć, że w NFZ jest dłużej, a prywatnie krócej. Ale już w tych czasach nie zawsze to niestety tak wygląda. Natomiast trzymam kciuki za wszystkich, którzy będą szukać, jednak prywatnie trochę jest szybciej.
Jeżeli ja zauważam jakieś pierwsze objawy i chcę sprawdzić, czy aby na pewno, czy mi się dobrze wydaje, że coś się dzieje nie tak, to dobrym kontaktem będzie psychoterapeuta zajmujący się zaburzeniami odżywiania bądź chociaż psychodietetyk. Czyli osoba, która może być psychologiem, może być dietetykiem i ukończyła dodatkowe studia z psychodietetyki. I takich osób na rynku mamy dużo, czyli takiego miksu psycholog/psychodietetyk, dietetyk/psychodietetyk. To są takie osoby, które będą miały wiedzę na temat tego, czy to są zaburzenia odżywiania. Czy jest o co się martwić, czy może nie ma tutaj obszaru do pracy.
Jeżeli natomiast widzę u siebie jakieś poważne problemy, czyli ta masa ciała jakoś mocno spada. I ja już nie mogę się opędzić od tych myśli nad jedzeniem, pojawiają się jakieś napady objadania coraz częstsze. Pojawiają się również wymioty albo taka właśnie przymusowa aktywność fizyczna. To dobrze by było jednak umówić się do psychoterapeuty, bo wtedy trafiamy do osoby, która faktycznie nam będzie mogła pomóc.
Natomiast w ogóle w leczeniu zaburzeń odżywiania to, co jest rekomendowane, to jest jednak interdyscyplinarna pomoc. Czyli taka pomoc, która będzie polegała na współpracy z psychoterapeutą, z dietetykiem czy dietetykiem/psychodietetykiem chociażby. No i czasem, kiedy te objawy są bardzo intensywne i utrudniają funkcjonowanie. Czyli np. jest bardzo dużo lęku albo są jakieś objawy depresyjne, bardzo obniżony nastrój.. bo z zaburzeniami odżywiania bardzo często występują też inne zaburzenia emocjonalne, jak np. zaburzenia lękowe czy depresja… Jeżeli tych objawów jest dużo i one utrudniają funkcjonowanie, to wtedy jak najbardziej można się też umówić do psychiatry. I to wcale nie jest wstyd, i to wcale nie jest słabość.
Farmakoterapia oraz współpraca z psychiatrą to jest coś takiego, co po prostu wspiera leczenie. I chciałabym, żeby każdy z Was to zapamiętał albo żeby to zostało z tyłu głowy. Że nie musicie się męczyć sami, nie musicie wszystkiego robić sami. Bo i tak na początku zdrowienia z zaburzeń odżywiania jest ciężko. Trzeba przełamywać te wszystkie schematy, robić inaczej, niż się robiło, towarzyszy temu mnóstwo lęku oraz poczucia winy, dużo napięcia. I te leki są po prostu takim wsparciem, że jest o parę procent łatwiej. Trochę rozjaśniają umysł.
Czyli mamy psychoterapeutów, dietetyków, psychodietetyków i psychiatrę. Jeżeli chcemy po prostu sprawdzić, wystarczy psychodietetyk. Do nich są szybsze terminy. Natomiast jeżeli widzicie, że dzieją się jakieś poważne rzeczy.. To jasne, ten psychodietetyk jest super. Tylko że jeżeli mamy leczyć zaburzenia odżywiania, to taka praca tylko w obszarze jedzenia nie będzie wystarczająca. Jeżeli naszym celem pacy jest pożegnanie się na zawsze z zaburzeniami odżywiania, a nie wracanie do nich. Bo to się też często wydarza, że my tak posprzątamy z tym jedzeniem, a nie zajrzymy, co jest pod spodem. I za parę lat, miesięcy albo w momencie jakiegoś kryzysu mamy powtórkę z tego, co było wcześniej.
Polecamy: Pomoc psychologiczna dla sportowca. U kogo jej szukać?
Natalia: OK, czyli mówisz, że są różne drogi. I rozumiem, że one raczej są długie niż krótkie, więc trzeba się uzbroić w cierpliwość. No, ale właśnie, może się tak okazać, że tego czasu mamy mało. Że jesteśmy w jakiejś kryzysowej sytuacji i chciałabym też o to podpytać. Pewnie się tak zdarza wśród sportowców. I też trenerzy czy rodzice, którzy zauważą późno, albo ta reakcja samych zawodników jest późna. To czy można to jakoś przyspieszyć? Czy jesteśmy w stanie dostać taką doraźną pomoc i gdzie jej szukać? Kiedy faktycznie ten organizm jest już na skraju wytrzymałości?
Monika: Jeżeli mamy sytuację zagrożenia życia bądź zagrożenia zdrowia, czyli taką, że jest już naprawdę poważnie, to otwierają się przed nami możliwości leczenia stacjonarnego. Oczywiście są ośrodki prywatne, tam nie potrzeba skierowania. Można zadzwonić, umówić się i przyjechać. Ale też możemy liczyć na leczenie w oddziałach somatycznych i psychiatrycznych, po prostu na NFZ. I żeby się tam dostać, to można oczywiście do psychiatry po takie skierowanie się udać bądź do lekarza pierwszego kontaktu, lekarza rodzinnego. On jest też uprawniony do tego, żeby skierowanie na takie leczenie wypisać. No to musi być lekarz, bo tylko oni mają możliwość wypisywania skierowań i stawiania diagnoz. Zarówno psychoterapeuta, jak i psychodietetyk może to zrobić, ale nie jest to prawomocne.
Natalia: OK, to też wiemy już więcej. W razie czego myślę, że to też są takie cenne informacje, które jednak w internecie czasami trudno odszukać. Szczególnie, jak jesteśmy w potrzebie, to wtedy już nie mamy głowy do tego. Próbujemy, ale ciężko te informacje znaleźć, więc myślę, że dobrze, żeby one tutaj wybrzmiały.
Monika: To dla tych wszystkich, którzy by szukali i potrzebowali, jest taka strona szczerasfera.pl. To są dziewczyny, które podjęły się dużego wyzwania stworzenia bazy specjalistów w Polsce, którzy zajmują się leczeniem zaburzeń odżywiania. I tam po mieście można wyszukać specjalistów. Oczywiście to nie jest wyczerpana lista. Ale myślę, że to jest coś takiego, na co na pewno warto sobie wejść i skorzystać z tej ich wyszukiwarki.
Natalia: Dziękuję jeszcze raz za te wszystkie wskazówki. To co, wrócimy jeszcze na chwilę, bo widzę, że pojawiło się pytanie. Wrócimy do tego, o czym mówiłyśmy, do tego dużego worka, jeżeli mogłabyś powiedzieć o tym. Czy bigoreksja u sportowców jest równie często spotykana jak ortoreksja, o której już była mowa?
Co to jest bigoreksja?
Monika: Czym jest ta bigoreksja w takim razie? To jest zaburzenie odżywiania, tzn. nie jest jakoś sklasyfikowane, ale faktycznie w praktyce rozpoznawane. Polegające w dużej mierze na zaburzeniu obrazu ciała. Tak jak w anoreksji ma się poczucie, że cały czas się jest zbyt grubym i w związku z tym potrzeba się odchudzać. Tak w bigoreksji ważne jest to, żeby budować masę mięśniową. Cały czas w postrzeganiu osoby zmagającej się z bigoreksją sylwetka jest za mało umięśniona. I jeszcze nie wygląda tak, jak powinna wyglądać.
To jest zagrażająca choroba, często kończy się wstrzykiwaniem sobie różnych substancji i braniem różnych substancji, które mają zwiększyć tę masę mięśniową i poprawić kształt ciała – a szkodzą zdrowiu i zagrażają przez to życiu. Zatem idąc w kierunku odpowiedzi na pytanie: na ten moment nie jestem przygotowana ze statystyk, więc trudno jest mi się wypowiedzieć. Ale tak na poziomie doświadczenia i obserwacji, myślę, że częściej mamy do czynienia z ortoreksją. Bo bigoreksja jest związana z określonymi typu sportami: wszystkie sporty związane z podnoszeniem ciężarów czy body buildingiem. Być może kulturystyką. Natomiast na ten moment, jeśli chodzi o statystyki, to musiałybyśmy to sprawdzić i powiedzieć za tydzień na przykład.
Jak pomóc osobie z zaburzeniami odżywiania?
Natalia: OK, to może się nad tym pochylimy i gdzieś postaramy się odszukać, ale to na przyszły tydzień. To powiedz mi jeszcze: jak jesteśmy w zespole, trenujemy w grupie i zauważam, że moja koleżanka czy kolega może mieć jakieś problemy… Ma trudności, ta relacja z jedzeniem nie wygląda najlepiej. To co w tej sytuacji? Oczywiście, możemy znowu przyjąć różne scenariusze. Że ta koleżanka sama, czy kolega, ma świadomość, że tak jest i może pójdźmy na razie do tej wersji. Czyli wiemy, że ktoś ma zdiagnozowane zaburzenia odżywiania. I jak ja, jako koleżanka z zespołu, z grupy, mogę tę osobę wesprzeć. Co mówić? A czego kategorycznie nie mówić albo nie robić?
Monika: To ja na razie powiem: niezależnie od tego, czy ten człowiek wie, że choruje, jest w procesie leczenia, szuka odpowiedniego leczenia, czy np. uważa, że wszystko jest w porządku.. To musimy zrezygnować z postawy: – chodź tutaj, będziemy rozmawiać. “Ja tutaj widzę, coś tutaj u ciebie chyba jest nie tak”. Czyli rezygnujemy z robienia jakiegoś specjalnego wydarzenia z tej pierwszej rozmowy i klimatu poważnego. Dbamy o to, żeby uszanować granice tego drugiego człowieka, który myślimy, że ma trudności. Musimy tez zachowywać dużą dozę cierpliwości. Ponieważ osoby mogą nie chcieć rozmawiać, nie chcieć zgłębiać tego tematu, czuć wstyd i nie chcieć się przyznać. Albo mogą po prostu zaprzeczać i uważać, że nie ma żadnego problemu.
Podczas rozmowy z osobą, która choruje na zaburzenia odżywiania, dobrze jest pamiętać o metodzie małych kroków. Że zaczynamy trochę rozmowy, fajnie, gdy opieramy się na faktach, czyli np. “słuchaj, zauważyłam u ciebie, że jesteś ostatnio jakoś bardziej wycofana, trochę bardziej smutna. Widziałam, że nie jadłaś wtedy, kiedy my jedliśmy. Zauważyłam, że np. jesz mniej, czy np, tego”, czyli mówimy o tych faktach. Fajnie jest też powiedzieć: “Martwię się o ciebie. Zastanawiam się, co się takiego dzieje. Jestem gdybyś chciała pogadać” – czyli zostawiamy otwartą przestrzeń. A nie jesteśmy nachalni, typu: “Chodź tutaj teraz, będziemy rozmawiać, bo teraz jest na pewno jakiś problem”. “Czy ja bym ci mogła jakoś pomóc? Czy jest coś, co ja mogłabym dla ciebie zrobić, żeby było jakoś prościej?” – to też są fajne sformułowania.
Czego fajnie jest nie mówić, kiedy zauważamy, że jest jakaś osoba, u której coś tam się dzieje w obszarze jedzenia? Zrezygnujmy z namawiania do jedzenia, tłumaczenia, że to tak jadłaś i lubiłaś, a przecież to wcale nie jest takie niezdrowe. Komentowania tego, jak ona wygląda, bo nawet jak powiemy dobrze, to „dobrze” równa się „przytyłam”. „Jesteś atrakcyjna” – no na bank, na pewno mi tak mówisz, bo jesteś dla mnie miła… itd. Nie zajmujmy się tym. Raczej skupiamy się na tym, co ta osoba czuje, czego ona teraz potrzebuje i na jakichś innych obszarach jej życia. Bo ona już i tak myśli przez większość czasu swojego dnia o jedzeniu.
I my naprawdę nie musimy zaczynać tego tematu, który uruchamia, jak ja to mówię pacjentom, playlistę na Spotify, która ma setki piosenek na różne tematy dotyczące tego: “A tego mogłaś nie jeść, od tego przytyjesz, a jesteś taka i taka, beznadziejna, słaba, bo to zjadłaś”… itd. Nie trzeba tego wzmacniać.
Polecamy: Zdrowie psychiczne w sporcie. Jesteśmy świadkami zmiany?
Natalia: Mocno obrazująca metafora z tą playlistą. Pożyczę to dla siebie do wykorzystania w swojej pracy. Bo myślę, że jesteśmy obeznani w tym, jak to wygląda, a takich playlist nielubianych piosenek to nikt chyba nie chce odtwarzać. Także z tego co rozumiem, to taka szczerość w rozmowie, skupienie się na zachowaniu, zauważeniu faktów, niepróbowanie na siłę czegoś zmienić teraz, bo my się przyjaźnimy czy jesteśmy najlepszymi koleżankami, to ja wiem, co Ci potrzeba i jak Ci pomóc. I że jak ja Tobie nie pomogę, to już nikt inny. Że z takiej postawy zdecydowanie rezygnujemy, na rzecz otwartości. I gotowości do tego, żeby być, żeby wspierać, ale żeby też traktować tę osobę, jak rozumiem, normalnie. Czyli tak, jak dotychczas, rozmawiać na te tematy, na które rozmawialiśmy…
Monika: Tak, tak, nie chodzimy jak wokół jajka, bo ona sobie coś pomyśli… Bo wyobraźcie sobie, że okazało się, że poparzyliście się. Macie poparzoną twarz i teraz wszyscy dookoła nie rozmawiają o jakichś tematach związanych z twarzą, gryzieniem, robieniem sobie zdjęć, nie wiem, makijaży, jakimiś innymi rzeczami… To wcale nie jest naturalne i wcale nie pomaga poczuć się lepiej. Bo tym bardziej zwraca uwagę, że aha – coś jednak jest.
Natalia: Tak, zdecydowanie to bardziej tak stygmatyzuje, myślę, i to można odczuć, że ktoś unika tego tematu. Także myślę, że na ostatnie minuty, to taki duży temat może wrzucę, ale może nam się uda, żeby na to trochę odpowiedzieć. Poruszone to zostało też w komentarzu, odnośnie do zbijania, trzymania wagi. Ja tak może zacznę ten temat, on też może pójdzie za tydzień, będzie kontynuowany. Ale chciałam się zapytać, z Twojego doświadczenia. Czy masz taką wiedzę: Czy zbijanie wagi w różnych sportach, jest normą, standardem, czymś, co się robi, praktykuje? Tu pojawiła się właśnie kategoria właśnie 12 – 14 lat. Ja bym ją trochę poszerzyła. Ale czy u takiego młodego człowieka zbijanie wagi można zrobić zdrowo? Czy to w ogóle jest zdrowe? Czy to jakoś może zaburzyć nasze relacje z jedzeniem na przyszłość?
Monika: Tak, jak już dziś mówiłam, jeden czynnik nigdy nie będzie czynnikiem rozwijającym zaburzenie odżywiania. Czyli samo zbijanie wagi, jak wszystko inne gra, społecznie, biologicznie, psychologicznie, u jednego spowoduje, u drugiego nie. I może być czynnikiem spustowym, czyli takim czynnikiem, po którym się pojawiają zaburzenia odżywiania.
Natomiast kiedy patrzymy na przyczyny zaburzeń odżywiania, to mamy wśród tych przyczyn czynniki biologiczne, psychologiczne, społeczne i rodzinne. I to jest zawsze taka przeplatanka tych różnych rzeczy. Na przykład takie zbijanie wagi dla osoby jednej może być powodem czy przyczynkiem do tego, że rozwinęły się zaburzenia odżywiania, gdy np. będzie to jakoś zaakceptowane, zaaprobowane, coś się pozytywnego wydarzy, co będzie wzmacniało i tworzyło przekonanie, że kiedy ja jestem szczuplejszy, to jest super, to jestem lepszy, mam fajniejsze kontakty, fajniejsze relacje, poznałem jakąś dziewczynę, której wcześniej nie poznałem, czy chłopaka…
Dostaje te wzmocnienia, no bo mówimy tutaj o wieku 12 – 14 lat, czy nawet gdybyśmy mówili o grupie 12 – 18 lat. Największą grupą odniesienia są rówieśnicy. Dlatego jeśli ja od nich dostaję wzmocnienie, to to jest dla mnie o wiele ważniejsze, niż to, co mówią do mnie rodzice. I jak ja tam dostanę tę akceptację, uwagę, zrozumienie, jeszcze mnie trochę tam wyniosą na wyżyny, to jeżeli miałam taki brak w życiu – wynikający z tego, jak było w mojej rodzinie, to to mi może wzmocnić chęć zostania przy niskiej masie ciała.
Ale nie musi, jeżeli nie miałam takiego braku. Jeżeli mi to jest wszystko jedno. Podobna sytuacja jest, jeżeli ktoś ma nie do końca taką poukładaną relację z sobą i możemy mówić o nim, że ma niską samoocenę i jest nieśmiały, a wtedy, kiedy zaczął tracić masę ciała, to jakoś tak się wydarzyło, że i trochę mniej wstydu, i trochę bardziej odważny, i w ogóle poczuł się, że w końcu ma jakieś sukcesy, to też będzie chciał być może właśnie zostać przy tej niskiej wadze, bo sobie ją połączy z tym byciem odważniejszym, pewniejszym siebie czy kolejnymi korzyściami z tego zbijania masy ciała.
A co do tego, jak ona wpływa na rozwój młodego człowieka, to wszystko zależy, jak długo trwa ten okres zbijania tej masy ciała. Do jakich wartości zbijamy masę ciała, jak długo trwa ten proces i jak długo w tej niskiej masie ciała ten człowiek młody jest. Bo oczywiście, że jeżeli mówimy o niedożywieniu, to nasz organizm przez chwilę jest w stanie się jakoś tam zmobilizować i jak wrócimy za chwilę, po tych kilku tygodniach, zaczniemy wracać do takiej naszej standardowej masy ciała, to to nie będzie aż tak bardzo negatywnie wpływało na nasze zdrowie – choć trochę będzie. \
Jednak jak wprowadzamy organizm w stan ogromnej mobilizacji, mam mniej składników odżywczych, a jeszcze czasem więcej ćwiczymy, to mamy pomieszanie z poplątaniem. Mam mniej energii, a jednocześnie muszę jeszcze więcej robić, niż robiłem wcześniej. Więc wszelkie rezerwy są pobierane z organizmu, to się musi skończyć jakimiś deficytami. Jakbyśmy nie pili wody, a byli w upale 50-stopniowym, to będzie miało jakieś konsekwencje. Zatem po prostu trzeba sobie sprawdzić. Natomiast niska masa ciała oczywiście, że wpływa na rozwój młodych ludzi, na braki wapnia w kościach, przyspiesza procesy osteoporozy, zaburza gospodarkę hormonalną, powodują utratę miesiączki, co też powoduje przyspieszenie procesów osteoporozy i niszczenia kości, wpływa na mózg… Także na każdym polu tak naprawdę ta niedowaga na nas wpływa negatywnie.
Natalia: Rozumiem, że jak biorę też to do swojej praktyki, czyli te wszystkie: czy zbijanie wagi, czy próba przytycia, skupianie się na tym jedzeniu, na tej wadze, to warto – szczególnie jeżeli chodzi o nastolatki – żeby rodzice i trenerzy mieli większą uważność na te dzieci i na to, co się dzieje, żeby ewentualnie w porę zareagować. Bo tak, jak powiedziałaś – jeden czynnik nie spowoduje zaburzeń odżywiania, ale jak będzie pakiet, sprzyjający grunt, to już wtedy może być różnie.
Tutaj pojawia się dyskusja, także bardzo Wam dziękujemy, są komentarze, niestety czas nasz dobiegł końca i serdecznie wam dziękujemy za obecność i za taką aktywną obecność. Postaramy się zebrać te komentarze i pytania i za tydzień Gosia i Gosia, dwie Gosie będą, za tydzień będą miały okazję kontynuować temat zaburzeń odżywiania i mam nadzieję, że wrócą do części z tych pytań, które się pojawiły. Ja Tobie Monika jeszcze raz bardzo serdecznie dziękuję za ten czas, za ogrom wiedzy, którą się podzieliłaś i za takie praktyczne wskazówki. Mam nadzieję, że będziemy z tego jak najmniej musieli korzystać, ale jeżeli będzie potrzeba, to będziemy wiedzieli, gdzie się zgłosić i gdzie szukać tej pomocy.
Monika: Ja też dziękuję za zaproszenie, było mi ogromnie miło, mam nadzieję, że to się przyda, ale też trzymam kciuki, żebyście nie musieli Państwo, i Ty, Natalia, z tego korzystać.
Natalia: Dzięki śliczne i dziękuję Państwu.
Jeśli interesuje Cię ten temat i chcesz dowiedzieć się więcej o tym jak wspierać młodego sportowca zachęcamy Cię do zapoznania z naszym nowym e-bookiem!
Jak wspierać młodego sportowca? Niezbędnik rodzica [e-book]
Praktyczny e-book, który łatwo się czyta, a ćwiczenia możesz zastosować od zaraz! ✅ Ponad 60 stron wiedzy o wspieraniu młodego sportowca (z grafikami ponad 70) ✅ Konkretne przykłady jak rozwijać na co dzień umiejętności mentalne ✅ 11 ćwiczeń dla Rodzica ✅ Ciekawostki, komentarze i tabele ✅ Komentarze i wypowiedzi dopełniające całość – fizjoterapeutki, dorosłych zawodników…
Natalia Pawelska
Współzałożycielka MENTALSTEPS, psycholog sportu i socjolog, absolwentka Uniwersytetu SWPS i Uniwersytetu Warszawskiego. W swojej pracy skupia się na wspieraniu zawodników, trenerów, rodziców młodych sportowców, a także muzyków i osób występujących na scenie. Uczestniczyła w Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie 2022 jako psycholog reprezentacji Polski. Ma na swoim koncie współprace z kadrami narodowymi, m.in. w kolarstwie torowym, lekkoatletyce, łyżwiarstwie szybkim na krótkim torze. Związana z Fundacją Sportu Pozytywnego. W wolnym czasie czyta i ogląda kryminały – lubi rozwiązywać zagadki i zgłębiać mechanizmy, które kierują ludźmi. Gdyby nie wrodzona wrażliwość, zostałaby śledczą w policji.